Rezygnacja z człowieka - prognozowanie
Rezygnacja z człowieka
Zacznę od prostego przykładu sytuacji pogodowej, jaka towarzyszyła nam podczas jednego ze szkoleń, jakie organizowaliśmy w Jeleśni.
Prognozowanie…
Najpierw otrzymaliśmy ostrzeżenie w formie alertu w telefonach o tym, że będą silne porywy wiatru i burze. Realizowaliśmy wtedy kolejne punkty naszego programu, a niebo rozszalało się, jeśli chodzi o chmury. Przemieszczały się ze wszystkich stron.
Jedyną anomalią, jaka była w tej sytuacji, to fakt, że nadchodziły one z dość nietypowych kierunków. Od strony Słowacji i od Suchej Beskidzkiej, podczas gdy deszcze zazwyczaj przychodzą od strony Żywca, a tam było w miarę pogodnie. Zapytałem trzech uczestników szkolenia, co ich zdaniem się wydarzy, obserwując i słysząc to, co działo się na niebie. Pierwszy uczestnik stwierdził, że deszcz spadnie w ciągu godziny. Drugi przewidział, że zacznie padać za dwie godziny. Trzeci z nich sprawdził w Internecie i oznajmił, że według informacji w sieci, już leje.
Powiedziałem im wtedy, że jeśli chodzi o moje doświadczenie, to następuje dość nietypowa sytuacja. Te burze nadchodziły z dwóch różnych stron. Wiał bardzo silny wiatr i istniało prawdopodobieństwo, że po prostu te chmury zostaną przepędzone i skroplą się gdzie indziej. Ostatecznie skomentowaliśmy to tak: "Czas pokaże i zweryfikuje nasze poglądy." Okazało się, że nie spadła ani jedna większa kropla, ani żadna ulewa nie przyszła. Wszystko rozegrało się w innych, sąsiednich miejscowościach. Jeleśnia została oszczędzona i nie doszło tam do gwałtownej burzy, co było dla nas bardzo ważne, bo taki szalejący żywioł mógłby popsuć zaplanowane działania w terenie.
Wspominam o tym zwykłym zdarzeniu, w kontekście tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, gdzie odnajduję podobieństwa tego schematu prognozowania. Mamy mnóstwo ekspertów, którzy przewidują, wyrokują i mówią, co się wydarzy, jak to wygląda i w którą stronę zmierza. Przy tak małej ilości danych i braku znajomości tego, co może się wydarzyć, bo sytuacja jest nietypowa, trudno jest przewidzieć końcowy stan tego zamieszania i tej hybrydowej wojny światowej.
… i takie sobie gadanie
Ktoś powie, że skoro takie prognozowanie i gadanie nie ma sensu, to tego nie róbmy. Oczywiście nie. Zbieranie, analizowanie i wyciąganie wniosków z dostępnych informacji z otoczenia, jest bardzo ważne dla naszego bezpieczeństwa. Taki przykład jednej z ostatnich informacji o tym, jak samolot podróżujący z Londynu do Singapuru wpadł w potężne turbulencje. Musiał lądować awaryjnie. Kilkudziesięciu rannych na pokładzie, a jeden pasażer zmarł na zawał serca.
Takie zdarzenie jest stosunkowo rzadkie w kontekście wszystkich wykonywanych lotów. Załoga jest przeszkolona w temacie reagowania na zjawiska pogodowe, które mogą wywoływać turbulencje podczas podróży. Dysponuje też odpowiednim sprzętem, pozwalającym je przewidzieć. Nie bez uzasadnienia, linie lotnicze zalecają zapinanie pasów bezpieczeństwa podczas całego lotu, niezależnie od jego długości. Zbliżając się do tych stref turbulencji, pilot podaje komendę: „Proszę zapiąć pasy.” Stewardesy podchodzą, sprawdzają to. Chciałbym wiedzieć ile z tych osób, które doznały najcięższych obrażeń w tamtym wypadku nie dostosowało się do zaleceń. Czy ktoś z nich myślał sobie: „może trochę pobuja na boki, to po co się przypinać.” Wyobrażam sobie jaki był kipisz w samolocie, gdy pojawiły się turbulencje, gdy przy dużym przeciążeniu pasażerowie wraz z różnymi przedmiotami zostali uniesieni pod sufit i trwali tam jak nietoperze.
Na podstawie obserwacji i informacji można wyciągnąć wnioski i zastosować je w życiu, tak, by zminimalizować ryzyko w sytuacjach, gdzie niekoniecznie mamy wpływ na to co się wokół nas dzieje.
Technologiczne oko człowieka
Wrócę do tego, co dzieje się na Ukrainie, biorąc pod uwagę właśnie te powyższe schematy działań jeśli chodzi o prognozowanie i wyciąganie wniosków.
Co mogę zaobserwować, co jest inne niż wszystko, co działo się dotychczas? Królującym elementem w tej wojnie są pojazdy bezzałogowe, czyli rezygnacja z człowieka. Zastąpienie jego obecności w najtrudniejszych momentach dronami i pojazdami bezzałogowymi. Myślę tutaj też o karabinach, które zdalnie sterowane mogą trwać na polu walki do samego końca, dopóki nie zostaną zniszczone. To czego możemy się spodziewać to fakt, że te rozwiązania mogą pozostać już z nami, tak jak nagle pojawiły się rowery elektryczne czy hulajnogi i należą już do krajobrazu w którym na co dzień się poruszamy jako oczywistość.
Trend, który pozwala wycofać człowieka z niebezpiecznych obszarów, nie dzieje się na całym froncie. Dochodzi do walki wręcz, do rzezi, do ostrzałów artyleryjskich, do „wykopywania” ludzi z ziemianek za pomocą bomb lotniczych. Cała ta tragedia ma miejsce. Jednak coś, co istnieje i odnosi bardzo spektakularne sukcesy oraz cechuje się dużą precyzją, jest połączeniem człowieka z „technologicznym” okiem, które fruwa nad teatrem działań wojennych. By z jednej strony je obserwować, a z drugiej strony jest narzędziem do zabijania, niszczenia i neutralizacji przeciwnika.
Oczywiście człowiek, który tym steruje ma to „oko” zawieszone nad polem walki i może też skorzystać z klasycznego uzbrojenia. Na przykład z artylerii lub lotnictwa. Ten schemat jest dalej aktualny, a uzupełniony o nowe rozwiązania powoduje, że możemy zebrać więcej informacji w sposób bardzo precyzyjny. Do tego jest koordynacja z innymi formacjami, tak zwana dekonfliktacja*, by jeden drugiemu nie wchodził w paradę i nie bronił zasobów na jeden cel, tylko by każdy wybierał sobie cel właściwy. To wydaje mi się w tym momencie rewolucją i wnioskiem, który powinien wybrzmieć: „nie czekamy, nie staramy się rozwijać, tylko stosujemy od zaraz, od dziś”.
Bo jeżeli od zaraz, od dziś, nie zaczniemy się uczyć najnowszych trendów, to ci, którzy już je stosują, są o wiele bardziej dla nas niebezpieczni i są dla nas zagrożeniem i w takiej rywalizacji jak opisałem powyżej, stawiają nas na przegranej.
*Dekonfliktacja to termin stosowany w kontekście operacji wojskowych, zarządzania kryzysowego, a także w niektórych obszarach cywilnych, takich jak zarządzanie przestrzenią powietrzną i medycyną. Oznacza on proces lub zestaw procedur mających na celu zapobieganie konfliktom i kolizjom między działaniami różnych jednostek lub grup niezależnie od kontekstu w jakim proces dekonfliktacji zostanie zastosowany.