Na wakacyjnym zasilaniu
Na wakacyjnym zasilaniu
Wspomnienia to pewien rodzaj nauki „pełno-zmysłowej”. Kiedy czytamy książkę, wyobrażamy sobie różne historie i widzimy ich bohaterów. Kiedy jesteśmy na wakacjach, to czujemy temperaturę, widzimy konkretne obrazy, rozmawiamy z różnymi ludźmi. Doświadczamy wszystkiego wielozmysłowo. To tworzy w nas zapis, który sprawia, że stajemy się bardziej doświadczeni i zyskujemy mądrość przebytych dróg, jakie mamy już za sobą. A w trakcie jesiennych momentów możemy wracać do tych pełnych ciepła obrazów.
Co zwykle przywożę z tych dni i zostawiam sobie na czas dalszej życiowej wędrówki, czyli na jesień? Ogromną ochotę, by ruszyć z rozpoczętymi projektami i robić to ze zdwojoną energią. Wakacje dają mi po pierwsze perspektywę, a po drugie – więcej siły, by zakasać rękawy i zrobić to, co trzeba i co zaplanowane.
Myślę, że wrzesień, październik i listopad, zanim spadnie śnieg, to trzy miesiące, które można właśnie tak fajnie przepracować, żeby kiedy nadejdą święta i zacznie się mówić o podsumowaniach w różnych obszarach życia, móc powiedzieć: "To był dobry czas!"
Z jeziorem w tle i nartami na horyzoncie
Lato i wakacje to pełnia roku, kiedy wszystko dojrzewa i osiąga swój szczyt i pik. A ten jesienny kwartał, który już się rozpoczął to naprawdę dobry czas, by przygotować się na zimowy okres. Nie tylko „intelektualnie”, ale również fizycznie. Być może ktoś jeździ na nartach albo planuje inne zimowe aktywności, jak na przykład chodzenie na lodowisko. To idealny moment, żeby mocniej potrenować, przyłożyć się do tego, by gdy zima nadejdzie, być w jeszcze lepszej kondycji fizycznej niż przed wakacjami.
Bo one przynoszą zupełnie inny rodzaj wysiłku. Jeśli na co dzień chodzimy na siłownię, jeździmy na rowerze czy uprawiamy inne formy aktywności, to w czasie wakacji pojawia się potrzeba przemieszczenia się w inne miejsce. I wtedy te codzienne rutyny zamieniają się być może na pływanie w jeziorze, spacery, zwiedzanie, wędrówki po górach albo po małych miasteczkach. Taka aktywność jest inna, ale bardzo potrzebna, aby potem wrócić do nawyków, które mieliśmy lub wzbogacić je o nowe elementy, które odkrywamy w czasie wakacji.
To jest też moment, kiedy jesteśmy otwarci na nowe doświadczenia, zwiedzamy, odpoczywamy i budzimy kreatywność.
Kiedy w wakacje walczysz o swoje miejsce
Moje wakacje były dla mnie w tym roku bardzo intensywne i mam poczucie, że również krótkie. Trudno mi je wrzucić w ramy klasycznego odpoczynku. Dużo się działo i pojawiło się wiele wątków, które mógłbym nazwać dużą zmianą, choć nie wiązały się one z egzotycznymi wakacyjnymi wyjazdami z kraju. Jednak bycie w Polsce, podczas tych ciepłych dni daje też możliwość, by „inaczej” spojrzeć na to, co jest blisko nas. Można odkryć miejsca, które mocno zaskoczą. Polska pięknieje i staje się coraz bardziej otwarta na turystów, a jednocześnie pozostaje w wielu miejscach nieodkryta. I tam nie ma jeszcze tłumów, a jest pięknie i bezpiecznie.
Kiedy poruszam temat „wspomnienia z wakacji” to uśmiecham się, bo, przypomina mi się pewien wakacyjny obrazek z dzieciństwa związany z zajmowaniem miejsc w pociągu. Dziś wydaje się to nieco obce, ale kiedyś zajęcie miejsca to była naprawdę wymagająca czynność. Bywało, że trzeba było wchodzić przez okna albo ustawiać się na peronie w taki sposób, by przewidzieć, gdzie zatrzymają się drzwi, jak się otworzą i co zrobić dalej. Trzeba jeszcze było wziąć pod uwagę to, że ludzie wysiadali z pociągu więc dochodziło do przepychania się albo wchodzenia „pod prąd”. Takie były czasy, zwłaszcza jeśli chodziło na przykład o podróż nad morze. Ona trwała wiele godzin. Pociąg jechał zazwyczaj w nocy. To jedno z tych wspomnień, z których teraz można się śmiać, ale kiedyś tak właśnie było.
Wakacyjnym wspomnieniem może być więc również walka o miejsce w pociągu do Kołobrzegu. Gratyfikacją za spryt i wytrwałość była możliwość spędzenia w pozycji siedzącej wielu godzin, jakie trzeba było przetrwać w zatłoczonym przedziale by dotrzeć do celu.