CZŁOWIEK KOMPLETNY

Grzegorz "Ma-ken" Mikłusiak
Znajdź wewnętrzną równowagę i podnieś jakość swojego życia. 

Ma-Ken
phone   +48 500 464 525 Grzegorz

Mocne w tobie góry i doliny

mocne w tobie góry i doliny
fot. mocne w tobie góry i doliny
 

Mocne w tobie góry i doliny
Jeśli wspinamy się na jakąś górę, a później z niej schodzimy i oddalając się na pewien dystans i spoglądamy za siebie, to możemy poczuć jak moc tej góry pozostaje w nas. Jest częścią naszej historii. Wspomnieniem związanym z doświadczeniem.
 
Kiedy jestem
W szkole uczono mnie maksymy „cogito ergo sum”, tłumacząc to: „myślę więc jestem”. Zawsze wydawało mi się to w pewien sposób nielogiczne i nie do końca zrozumiałe. Jeden z psychologów spojrzał na to jednak pod innym kątem. Zamiast samego myślenia, zwrócił uwagę na znaczenie doświadczania, interpretując „cogito” w bardziej kognitywnym, empirycznym sensie: „doświadczam, więc jestem”. Może warto byłoby spojrzeć na to właśnie w ten sposób, że to nasze przeżycia, a nie wyłącznie myśli, kształtują nasze istnienie?
 
Kiedy doświadczam
Ostatnia edycja warsztatów, która miała miejsce w ramach projektu „siły specjalne w biznesie” była dla uczestników ekstremalna w przeżycia. Obserwowanie ich zachowań było niezwykle ciekawe. Każdy przecież rozpoczął tę przygodę z pewnymi teoriami, które mieli w swoich głowach i skrawkami wcześniejszych doświadczeń i z tym „bagażem” zanurzyli się w nieznanych im dotąd sytuacjach. Byli eksponowani na zimno, na fizyczne i psychiczne zmęczenie w warunkach górskich, na to, że grupa nie miała narzuconych struktur tylko naturalnie musiały one się wytworzyć same w trakcie warsztatowych wyzwań.


To ujawniło, że nie wszyscy uczestnicy od razu odnajdowali się w poszczególnych etapach tego przedsięwzięcia. Potrzeba adaptacji i reakcji ze strony całej grupy w takich momentach, prowadziła do interesujących dynamik zachowań poszczególnych jej członków.
Dla uczestników takie przeżycia stają się fundamentem, na którym budują swoją tożsamość w duchu „doświadczam, więc jestem”. Dzięki temu w określonych sytuacjach mogą podejmować bardziej świadome i trafne decyzje, które pozwolą im lepiej żyć i funkcjonować w większej odporności na podobne ekstremalne wyzwania.
 
Kiedy wracam
Wchodzenie na górę można porównać do pewnego rodzaju wznoszenia się. Ale przecież z każdej góry trzeba w końcu zejść. A to zejście, no cóż, można by skojarzyć z czymś, co prowadzi nas ku niższym rejestrom, czyli ze spadkiem energii, entuzjazmu, motywacji w związku z wyczerpaniem po intensywnym wysiłku… Pytanie tylko, czy te niższe rejestry są dobre, czy może złe? To zależy od perspektywy.


Przykładem może być moja wyprawa w Himalaje. Im wyżej się wspinałem, tym gorzej się czułem, a mój mózg pracował coraz mniej sprawnie. Na mnie i na kolegach przeprowadzano wówczas pewne doświadczenia, które później mogliśmy analizować. Dotyczyły one tego, jak na dużych wysokościach powyżej czterech i pół tysiąca, czy powyżej sześciu tysięcy metrów zaburzona zostaje percepcja i logiczne myślenie oraz jak wpływa to na podejmowanie decyzji.


Pamiętam też moment, gdy zaczęliśmy schodzić w dół, do dolin. Śnieg ustąpił miejsca najpierw lichej roślinności, a później weszliśmy w gęstą dżunglę. W tej dżungli wszystko tętniło życiem. Pełno było zieleni, różnorodnych roślin i owoców. Cały ten krajobraz, bogaty w barwy i ruch, dawał poczucie odświeżenia i powrotu do normalności codziennego życia. Było to niezwykle przyjemne uczucie.
Co nas pcha do tego, żeby opuszczać świat, który jest nam dobrze znany, komfortowy, piękny, uporządkowany i wyruszać ku surowości, ku trudnościom? Myślę, że to właśnie ta potrzeba, by zmierzyć się z czymś trudnym, czymś, co nas ukształtuje. To doświadczenie staje się kluczowe, zgodnie z zasadą: „doświadczam, więc jestem”.
 
Kiedy myślę
Czasami zdarza się, że góra na chwilę nas odwodzi od jej zdobycia. Może to być spowodowane pogodą, naszą chwilową niedyspozycją czy brakiem odpowiedniej formy. W takich momentach lepiej się zatrzymać, zejść niżej lub zrobić przerwę, by potem spróbować ponownie z nowymi umiejętnościami, większym zapasem energii czy po lepszym treningu. Wtedy podejście do zdobywania szczytu staje się bardziej przemyślane i rozsądne.
 
Nie za wszelką cenę, bo takie podejście odbiera radość z samej drogi, z procesu, który prowadzi nas w górę. Taka wędrówka przestaje być przyjemnością, a przecież to właśnie droga powinna dawać nam najwięcej satysfakcji. Można wejść na pewien odcinek góry, bez zdobycia jej szczytu. I to może wystarczyć jako cenna lekcja. Nie musimy stanąć na samym wierzchołku, by poczuć jej moc już samo wspinanie się wzmacnia nas i pozwala czerpać z tego siłę.
 
Wartość w drodze
Można powiedzieć, że stojąc u podnóża góry, bez podjęcia próby wejścia, możemy poczuć się mali wobec jej potęgi. Natomiast zdobywając szczyt, stajemy się mocą całej tej góry. Jednak już w trakcie wspinaczki, na pewnym odcinku tylko możemy poczuć tę energię i zabrać ze sobą jej część, schodząc w dół.


Góry są też pełne mogił ludzi, którzy chcieli za wszelką cenę wejść na szczyt. To może być przestroga dla osób, które chcą coś zrobić za wszelką cenę, pomijając aspekty bezpieczeństwa czy zdrowego rozsądku. Wartość ma nie tylko sam szczyt, lecz droga, którą pokonujemy. Cena za lekkomyślność może być wysoka.