Jedno miejsce, a za każdym razem inne
Jedno miejsce, a za każdym razem inne
Dziś wracam myślami jeszcze raz do Górskiej Chaty, gdzie tworzyły się moje dziecięce marzenia. Na Janikową Grapę, która była i jest dla mnie pełna magii i tajemnic. Przyroda. Pogoda. Układ kolorów w otoczeniu. Układ chmur. Rośliny. Dźwięki zwierząt o różnych porach roku. To wszystko jest tu zawsze inne, lecz z drugiej strony, stabilne i żyjące swoim rytmem.
Pamiętam, że jak byłem małym dzieckiem i dopiero składałem literki, to odkryłem w domu, wysoko na półce, książkę Tomasza Manna „Czarodziejska Góra”. Nigdy nie mogłem jej dosięgnąć. Wspinaczka po nią groziłaby rodzinną katastrofą lub upadkiem z dużej wysokości. Ten tytuł bardzo mnie intrygował i wyobrażałem sobie, że jak już nauczę się czytać „po dorosłemu” to sprawdzę jakie historie są w niej zawarte. Ciekawiło mnie czy będą one podobne do tych, które ukryte są na Grapie, w miejscu, które rozciąga się między dwoma głównymi masywami górskimi: Babią Górą na zachodzie i masywem Pilska na wschodzie. Babia Góra ma przecież na swoim szczycie kopiec kamieni i sam szczyt to Diablak. Z kolei masyw Pilska kryje jaskinie, z którymi wiążą się legendy o ukrytych skarbach i tajemniczych stworzeniach.
Janikowa Grapa w takim otoczeniu, to był mój dziecięcy magiczny świat. Pasmo gór i wzniesień, a wśród nich wijące się strumyki i wąwozy. Piękne i nieznane. Budzące wyobraźnię. Odnajdywałem drzewa o specyficznych kształtach. Podglądałem zwierzęta, które miały w określonych miejscach swoje osłonięte przed resztą świata ostoje, a ja je odkrywałem.
Wychowując się tam, mogłem cieszyć się wolnością wyboru. Gdy chciałem pobiec w stronę stromych zboczy, czy miejsca gdzie mogłem się wspinać, to po prostu mogłem. Jak chciałem zbiec na dół z Grapy i popływać w rzece, bo była akurat dobra temperatura, to też była taka opcja. Oczywiście pojawiały się też sprawy związane ze światem dorosłych, którym musiałem zakomunikować co robię i gdzie idę. To i tak kończyło się często różnymi przygodami. Zabawy z ogniem, czy zabawy we wspinaczkę w „łażeniu” po najwyższych drzewach, miały swoje zagrożenie.
Wolność wyboru jest super. Gdzieś w tle musi być jednak rozsądek, który określa ramy, że może i wszystko można zrobić, ale nie wszystko w tej wolności jest dozwolone.
By dzielić się wyjątkowością z ludźmi wyjątkowymi
Jako dorosły człowiek jestem bardzo dumy z Górskiej Chaty. Szczególnie dlatego, że jest to miejsce – dom, który zbudowali moi dziadkowie. Dbamy o to, by nie zmarnowała się praca ich oraz moich rodziców. Nie został to stary, opuszczony domek, lecz by się rozbudowywał i zamieniał w coś, co żyje i ma sporo fajnej energii, którą może ja nie zawsze dostrzegam, bo jestem stąd. Pomimo, że nie jest to miejsce luksusowe, to dużo ludzi przechodzi tutaj przemianę która jest pozytywna.
Wypisałem kiedyś 10 punktów, które chciałbym w Górskiej Chacie i wokół niej zrealizować, aby wpływać na osoby, które tutaj przyjeżdżają. Oprócz tego, że przyroda i natura są na wyciągnięcie ręki, to staramy się tworzyć odpowiednią atmosferę, obarczoną wesołością. Jest zawsze dostępna sala do ćwiczeń, w której umieściliśmy nasze hasło: „jeno miejsce, a za każdym razem inaczej”. To dotyczy przecież także rodzaju wysiłku, jaki wybierasz do treningu.
Są miejsca gdzie można odpocząć, medytować. Są hamaki, ławeczki i oczywiście dzieła sztuki. To właśnie jeden z tych obszarów, które sobie założyłem do spełnienia, jak to miejsce ma oddziaływać na gości. Szczególnie tych, którzy mają zapędy artystyczne. Chciałbym zgromadzić w jednym kącie, gdzieś pod wiatą odpowiedni sprzęt: farby, dłuta i inne narzędzia, z których można byłoby wycisnąć dzieła sztuki z kawałka drewna czy z płótna. Istotna jest też kwestia muzyki. Chcę dbać o to, by nagłośnienie, które mamy do dyspozycji i dźwięki, które z niego płyną, żeby one nie zagłuszały całości natury.
Jedno pytanie pozostaje otwarte
Czy przeczytałem wreszcie kiedyś „Czarodziejską Górę” Tomasza Manna? Sięgnąłem po nią jako siódmoklasista i nie mogłem przez nią przebrnąć. Zupełnie zaburzyła moje wyobrażenia co do jej treści. Pozostałem więc na mojej rzeczywistej górze, pełnej magii i przygód. Nie przypominam sobie, żeby był taki moment, że dany dzień był taki sam jak poprzedni ze względu na to, co otacza człowieka w tym miejscu.
Każdy ma swoją czarodziejską górę, dolinę, rzekę, cokolwiek sobie wymyśli. To było moje miejsce, w którym wzrastałem.