CZŁOWIEK KOMPLETNY

Grzegorz "Ma-ken" Mikłusiak
Znajdź wewnętrzną równowagę i podnieś jakość swojego życia. 

Ma-Ken
phone   +48 500 464 525 Grzegorz

Wywalczyć czy wykochać

Wywalczyć czy wykochać?
fot. Wywalczyć czy wykochać?

Wywalczyć czy wykochać?

Czy na wojnie i w miłości jest wszystko dozwolone?

Nie. Nie jest wszystko dozwolone ani w jednym aspekcie, ani w drugim, aczkolwiek bardzo często jest nadużywane to, co jest możliwe w tych dwóch obszarach.

Wojna to proces, który jest mi dobrze znany i jestem przekonany, że to najgorsze zjawisko, jakie kiedykolwiek człowiek wynalazł i doświadcza w swoim życiu. Powoduje rozpad, zniszczenia i inne bardzo negatywne konsekwencje. Miłość natomiast kojarzy mi się z czymś, co tworzy, wynika z aktu kochania, coś, co łączy, buduje i sprawia, że wzrastamy i rozmnażamy się.

Te dwie przeciwstawne siły powodują, że zwolennicy każdej z nich dążą do utrzymania swojego stanu. Ci, którzy są na wojnie, chcą pokonać i zniszczyć przeciwnika do końca, a po drugiej stronie są te osoby, które kochają i chcą w tym stanie pozostać jak najdłużej, najlepiej po wszech czasy. Zarówno wojna, jak i miłość są często idealizowane, ale nigdy nie trwają wiecznie. Choć wojny mogą trwać sto lat, a miłość również może funkcjonować przez długi czas, to te procesy zwykle mają swój koniec.

Stanąłbym po stronie tej opcji, by powodować więcej miłości niż wojny.


Gdzie leżą prawda i racja

Ludzie będąc w którymś z tych dwu trybów albo walki, albo kochania, często używają skrótów myślowych albo filozoficznych wypowiedzi, by potwierdzić prawdę lub rację. Są one rozwijane na wszelkie możliwe sposoby i często tłumaczy się pokrętnie, że na przykład każdy ma „swoją” rację. Albo słyszę, jak niektórzy przyjmują założenia, że większość ma rację, albo że w Europie mniejszość ma rację.
Natomiast co do prawdy mówi się, że leży ona pośrodku. Według mnie prawda ma jedno określone miejsce. Podobnie jest z tym czy ktoś ma rację czy jej nie ma. Prawda leży nie pośrodku, ale tam, gdzie leży. Tak samo jak racja. Ma swoje miejsce.

Wchodząc mocno we własny punkt widzenia działamy z pewnym opóźnieniem. To, co zaobserwowaliśmy, może już nie mieć znaczenia albo mieć znaczenie dopiero w przyszłości.


Kiedy nie ma przypadków

Czy możemy przyjąć taką definicję, że każdy z nas dąży do tego i stara się, aby coś, co jest skutkiem ubocznym moich działań, jak na przykład sukces, było faktycznie skutkiem ubocznym tego, co świadomie robię? W ten sposób nie ma przypadków i sprawy związane ze szczęściem w życiu, jakie odczuwamy, są również skutkiem ubocznym pewnych działań.


Czy możemy to samo odnieść do miłości i powiedzieć, że jest, skutkiem tego, co robimy wcześniej? Na przykład bycia wdzięcznym? Bo czy to możliwe, aby nie mieć w sobie wdzięczności za coś, co zrobiliśmy dobrze? Oczywiście możemy być przepełnieni miłością, taką wszechogarniającą. Czy ten stan pojawia się niezależnie od tego, cokolwiek się wydarzy? To pytania, na które każdy ma swoje indywidualne odpowiedzi.


Jak przesunąć wskaźnik w stronę lepszego świata

Zostawmy relacje damsko-męskie i popatrzmy na to coś, co nas wszechogarnia. Być może daje nam poczucie przekoloryzowania świata wokół nas. Bo czy przystanek między wdzięcznością, a miłością to duża odległość? Czy to jest po prostu trasa, na której przemieszczamy się między tym jednym, a drugim stanem, będąc jednocześnie trochę tu, trochę tam?


Niezależnie od odległości, podróżujemy więc od wdzięczności do miłości. Gdy jesteśmy w tym stanie i chcemy go okazać, możemy się uśmiechać, robić dobre uczynki. Możemy pochwalić kogoś za dobrze wykonaną pracę.


Oznaką miłości i wdzięczności jest bycie sympatycznym, miłym, radosnym i uśmiechniętym. Taki stan widać w mikro ekspresji twarzy, w oczach. Osoby pozostające w tym stanie z łatwością funkcjonują w codziennym życiu.


Pytanie tylko co w sytuacji, gdy w takim stanie spotkasz kogoś, kto napełniony jest gniewem i złymi zamiarami. Czy nadstawiać policzek i poddawać się tej drugiej osobie, czy jednak próbować to zatrzymać? Moim zdaniem należy dostosować się do sytuacji. Jeśli jest to możliwe, aby nie eskalować, to nie eskalujemy, ale jeśli trzeba bronić naszej pozycji, to należy jej bronić z całą stanowczością.


I tak przeskoczyliśmy szybko i dynamicznie na drugą stronę, czyli na wojnę. Dlatego wrócę do mojego pierwszego pytania:

Czy w miłości i na wojnie można wszystko? Powtarzam: nie.

Odnajdując się w danej sytuacji, dobieramy odpowiednie narzędzia i środki, które pozwalają nam – i teraz pytanie – czy wywalczyć, czy wykochać, zawsze jednak takie, by przesuwać wskaźnik w stronę lepszego świata.